Wirusowa twórczość cz I

Czas izolacji naszej chóralnej społeczności sprzyja własnej twórczości. Głównym poetą „od wirusa” jest nasz genialny Janusz, który sypie wierszami z rękawa..

Oto i one:

„Ja już od zorzy porannej czuję się jak w kwarantannie.

Psy już patrzą na zegarek i tak będzie razy parę,

ale te z psami spacery to relikt minionej ery.

Bo pandemię mamy teraz i zachodzę w głowę nieraz,

zagwozdka to przecież spora jak dociągnąć do wieczora

tak by nie skończyć depresją lub nie wybuchnąć agresją.

Śniadanie – chleb z zamrażarki, serek nie najlepszej marki,

bo bazarek całkiem pusty zamknięty na cztery spusty.

Po śniadaniu przegląd prasy – włos się jeży, co za czasy,

czytam co też politycy wygłaszają wciąż z mównicy,

zalecają, jeśliś nie chory to idź w maju na wybory.

To już trzecia!- wielkie nieba do obiadu siadać trzeba.

Zupa jeszcze nie z torebki, kotlet i surówka z rzepki

nikt narzekać więc nie może byle by nie było gorzej.

Sjesta – telewizor włączę – na ekranie gość się plącze

macha ręką pełen werwy, gada bzdury, znów mnie wnerwił.

Popołudnie, podwieczorek – nie wrócił dobry humorek

pozytywnych wieści mało. Na dziś tylko pozostało

trzy,mać protezę w garnuszku i zachować odstęp w łóżku.

Patrzę, flaszka prawie pusta, w głowie czuję lekki tupot

i solennie obiecuję to już koniec wierszogłupot.

 

ale na szczęście to nie był koniec…. Janusz tworzył kolejne:

 

Wiosna, ciepło, idą święta

lecz nie takie jak pamiętam.

Te nie będą idealne

chyba takie bardziej zdalne.

Siedzę w domu, nic nie robię

nawet pisanek nie skrobię

i nie myślę już o żurku,

pasztecie, babie, mazurku.

Korzyść tylko z tego taka;

może trochę mniej utyję

no i ręce częściej myję.

Za mym oknem kracze wrona

śledzę ją w gnieździe z patyków

już nie słucham polityków,

ich wybory, ich rocznice

dziś odstawiam na bocznicę.

Nam czas coraz szybciej płynie

zaraza kiedyś przeminie.

Lecz czy czeka nas normalność,

rozum, zgoda, solidarność?

Wątpliwości wachlarz duży

tylko pesymiście służy.

Zatem radzę się nie smucić

wiersz przeczytać i wyrzucić,

wysłać wszystkie myśli czarne,

miast siebie, na kwarantannę.